Możesz. Ale jeżeli długo to trwa i dalej nie mówisz płynnie, to lepiej posłuchaj. Szkoda marnować czas. A może wystarczy tylko trochę zmienić kierunek i podejście, żeby wszystko inaczej wyglądało?
Rozmowa
Kamil
3 lata temu
Hiszpańskiego uczyłem się z książek i programów komputerowych. Po przyjeździe do Hiszpanii lokalsi mnie rozumieli, a ja rozumiałem 50-60% z tego co mówili. Z angielskim było zupełnie inaczej. Początkowo dukałem i nie rozumiałem większości z tego, co mówili amerykanie (później Irlandczycy). Jednocześnie teoria nabyta na kursach FCE/CAE sprawiała, że zdarzyło mi się zawstydzić lokalsów pomagając im znaleźć brakujące słowo do krzyżówki w gazecie (era przedinternetowa - brak słowników online w czasie przerw w pracy). Mój wniosek: im prostsze zasady wymowy, tym większa wartość książek i programów do nauki (hiszpański, włoski) - w większym stopniu potrafią zastąpić żywego rozmówcę, im bardziej pokrętne zasady wymowy i częstsza konieczność wkuwania słów na blachę, tym większa rola rozmów z nejtiwami (angielski, francuski, portugalski).
Rozmowa
Hiszpańskiego uczyłem się z książek i programów komputerowych. Po przyjeździe do Hiszpanii lokalsi mnie rozumieli, a ja rozumiałem 50-60% z tego co mówili.
Z angielskim było zupełnie inaczej. Początkowo dukałem i nie rozumiałem większości z tego, co mówili amerykanie (później Irlandczycy). Jednocześnie teoria nabyta na kursach FCE/CAE sprawiała, że zdarzyło mi się zawstydzić lokalsów pomagając im znaleźć brakujące słowo do krzyżówki w gazecie (era przedinternetowa - brak słowników online w czasie przerw w pracy).
Mój wniosek: im prostsze zasady wymowy, tym większa wartość książek i programów do nauki (hiszpański, włoski) - w większym stopniu potrafią zastąpić żywego rozmówcę, im bardziej pokrętne zasady wymowy i częstsza konieczność wkuwania słów na blachę, tym większa rola rozmów z nejtiwami (angielski, francuski, portugalski).